Epilog 1 - ludzie
Ludzie, ludzie, ludzie
Ludzie są zawsze najważniejsi. Ten krótki wpis poświęcę kilku postaciom, które z różnych względów szczególnie zostaną w pamięci. Kolejność zupełnie przypadkowa.
Na dzień dobry - Zosia
Liderka naszej wyprawy doskonale wywiązała się ze swoich obowiązków. Wykazała się profesjonalizmem, wiedzą, empatią i zangażowaniem. A do tego, co wyjątkowo trudne w sytuacji kiedy funkcjonujesz w grupie na innych zasadach niż reszta, naturalnością i dystansem do siebie. Całkiem nieźle jak na osobę, która dopiero uczy się dorosłości. Stawiam 6+
Maciek
Fenomen w każdym calu i każdej sekundzie. 'Weteran' wypraw górskich, któremu do skompletowania Korony Ziemi brakuje już mniej niż więcej. Cały czas nie przestawał nas zaskakiwać. Dodatkowo wiele się od niego nauczyłem.
Marek
Pierwszy napotkanej przez nas członek naszej wyprawy cały czas pozostawał blisko nas. Indywidualista ze bardzo zdrowym podejściem do życia. Potrafil nie tylko mówić, ale też słuchać.
Justyna
To taka typowa 'równa babka'. Taka z którą pogadasz o wszystkim i pożartujesz o wszystkim. Fanka polskich Tatr, która zeszła je w szerz i wzdłuż. Dodatkowo, z racji że zawsze kręciła się blisko - pełniła funkcję nadwornego fotografa. To taki człowiek, z którym możesz być zamknięty miesiąc w małym pomieszczeniu i nawet nie pomyślisz, żeby go zabić.
Ewa i Grzegorz
Mistrzowie prędkości i dobrego humoru. Jak iść to za nimi, jak żartować to z nimi. Spędziliśmy razem cale dwa tygodnie i myślę, że żadne z nas nie pożałuje ani minuty spedzonej wspólnie.
Dawid
Jakoś szczególnie przypadł mi do gustu ten zawodowy żołnierz. Mimo, że był ode mnie znacznie młodszy, czułem, że wiele nas łączy. Walczak pełną gębą, z zamiłowaniem do siłowni. Brawo żołnierzu 💪
Filip
Last but not least - jak mawiają Amerykanie.
Ostatni członek grupy 'szybkiej'. Podobnie jak Marek imponuje skromnością, choć ma się czym pochwalić. Podczas ataku szczytowego demonstruje swoją moc. Ciągle poszukuje inspiracji, choć sam jest nią dla innych.
Marta i Mariusz
Wytrzymali ze mną az do końca safari, a to oznacza, że mają anielską cierpliwość. Chwytali przygodę pełna piersią i z fantastycznym uśmiechem na ustach. Strasznie pozytywni ludzie. Dodatkowo Mariusz był największym fighterem podczas trekkingu, bo najbardziej ze wszystkich cierpiał z powodu wysokości, a mimo to dotarł na szczyt.
Maja
Z roli 'tej drugiej' wywiązała się wzorowo. Przyjechała z Zosią, co w pewnym stopniu mogło determinować jej funkcjonowanie w grupie. Na szczęście tak nie było, bo otwartość, poczucie humoru, inteligencja i chęć przygody sprawiły, że szybko zaadaptowała się w grupie, i funkcjonowała jako odrębna, cicha, lecz jednocześnie bardzo wyraźna jednostka
Weronika
Ewidentnie gwiazda naszej drużyny. Zawsze w centrum. Stanowiła pewną odskocznię od trudów wędrówki, niejednokrotnie mocno kontrastując ze stereotypem 'człowieka gór'. Z nią nie będziesz nudzić się nigdzie.
Beata i Lukasz
Towarzysze niedoli (czytaj : posiłków w stylu Tanzańskim😜). Z dużym poczuciem humoru. Dla niej wszysko zawsze jest naj... 😉
Darek i Marta,
Ewa i Grzegorz
Naprawdę każdy w naszej drużynie był świetny, jednak nie dla każdego wystarczyło czasu, by choć trochę go poznać. Nadrobimy następnym razem 😊
Tanzanian Teacher
Tak nazywali go wszyscy z ekipy przewodników. Kolega po fachu. Wzajemnie się dopingowaliśmy, a po zejściu na dół ponarzekaliśmy sobie jak to ciężko być nauczycielem w kraju, w którym nie docenia się twojej pracy i podle się ją wynagradza. Okazało się że jedziemy na tym samym wózku...
I czas na przewodników. Było ich więcej, ale przedstawię tych których nieco poznałem na szlaku:
Kenny
Ulubiony, bo był towarzyszem pierwszego dnia. Od tej pory trzymaliśmy się blisko. Fan pilki nożnej i świetny tancerz. Zaprosiłem go do siebie, jak będzie w Polsce (jego marzeniem jest podróż do Europy)
Jamali
To on jest autorem kultowego na tym wyjeździe
Mpepe???
Yeah
On też jako pierwszy pozwolim nam nieco się rozpędzić. Pełen dobrej energii.
Juzio
No mozenie tak pisze się to imię po Tanzańsku, ale tak się wymawia. Chyba najsilniejszy (najszybszy) z przewodników, a na pewno najprzystojniejszy (wygrał jednogłośnie głosowanie wśród dziewczyn). Dla mnie jednak pozostanie w pamięci przez: 'good vibes' .
Tony
Bardzo otwarty i przyjacielski. Chętnie fotografował się z grupą. Usmiech niemal nie znikał z jego twarzy. Jesteśmy w kontakcie
Kariim
A właściwie Kariimor. To on pogonił grupę w szaleńczym tempie podczas ataku szczytowego. Pilnował też, aby nikomu z nas się nic nie stało. Był dokładnym przeciwieństwem pozostałych. Cichy i skupiony na pracy. W zasadzie zbliżyłem się do niego dopiero ostatniego dnia. Na pamiątkę dostał od Krzysia powerbank.
Denis i Aiuba
Tych przewodników zapamiętałem jedynie z imion. Denis szedł z nami ostatniego dnia i zrobił bardzo pozytywne wrażenie. Aiuba to szef grupy przewodników i lider wyprawy po ich stronie. W noc przed atakiem szczytowym pomagał ściągnąć z góry zagubioną drużynę, która zbłądziła w zupełnie innej części masywu. Bohater
Oczywiście był jeszcze Krzyś. Jak zwykle to on musiał mnie tolerować z najbliższej odległości, co zapewne było trudniejsze niż cały trekking. Ale dał radę po taz kolejny, więc nie ma co się powtarzać 😊
Cała ekipa spisała się na medal. Z każdym z nich -wszyscy razem lub w podgrupach - chętnie to powtórzę. DZIĘKI WIELKIE!!!
Dodaj komentarz